OFICJALNI PARTNERZY
Giant


Mavic
PATRONI MEDIALNI
OFICJALNY POMIAR CZASU
OFICJALNA WODA
ORGANIZATORZY

Aktualności

Marek Galiński - XC żyje i ma się dobrze!

środa, 7 maja 2008 - 20:09

Marek Tyniec (bikeWorld.pl) rozmawia z nieobecnym w Szczawnie Zdroju Markiem Galińskim. W tym roku Marek Galiński zmienił barwy klubowe, plan startów a sezon rozpoczyna bardzo spokojnie. Pytamy wielokrotnego mistrza kraju o jego plany na najbliższe miesiące, "życie po Igrzyskach" oraz o temat najciekawszy. Kondycję jego dyscypliny, czyli cross-country .

bikeWorld.pl: Wystartował Bank BPH Grand Prix MTB. Czy seria zawodów Czesława Langa będzie dla Ciebie głównym celem sezonu?

Marek Galiński: Mimo iż bardzo cenię wyścigi organizowane przez Czesława Langa – bo to impreza o najwyższym prestiżu – i sporo jej zawdzięczam, a nie mam tu na myśli wygranych samochodów (śmiech), tylko rozwój sportowy - to tegoroczny kalendarz imprez GP w większości terminów pokrywa się z Pucharem Świata czy innymi ważnymi wyścigami międzynarodowymi i na kultowym już w naszym kraju „Langu” wystartuję prawdopodobnie tylko raz. Jeden raz wystartowałem na maratonie Skandia w Szczawnie Zdroju, choć w XC akurat tam nie pojechałem.

bW: W tym sezonie Grand Prix prezentuje się nieco skromniej – tylko cztery eliminacje (za to wszystkie na raczej wymagających trasach) i niższa kategoria. Do tego do klasyfikacji generalnej zaliczane są wszystkie starty. Jak wszystkie te elementy wpłyną na poziom rywalizacji?

M.G.: Trudno mówić o poziomie rywalizacji. Tak jak wspomniałem wcześniej, zbieżność terminów z wyścigami Pucharu Świata czy Mistrzostw Europy spowoduje, że czołowi polscy zawodnicy częściej będą widoczni na arenie międzynarodowej niż krajowej. Z drugiej strony jest to też i motywacja dla „młodych zdolnych” którzy mają spore szanse aby w tym roku pokazać się z jak najlepszej strony i umieścić swoje nazwisko na liście zwycięzców. Zwłaszcza, że Czesław Lang poza świetnym (czytaj „światowym”) poziomem organizacyjnym, oferuje w tym roku całkiem rozsądny poziom nagród, co dla ludzi jak by nie było żyjących z uprawiania sportu, jest też pewną motywacją.

bW: Rok 2008 to rok olimpijski. Po kilku znakomitych sezonach na arenie międzynarodowej, w ostatnich dwóch latach było w tym kontekście o Tobie jakby ciszej. Czy startem w Pekinie chcesz postawić „kropkę nad i” swojej znakomitej kariery, innymi słowy: czy Marek Galiński szykuje dla nas wielki powrót?

M.G.: A gdzieś odszedłem? (smiech) Wiesz, najpierw to na tą Olimpiadę muszę pojechać. Zobaczymy, jaki będę prezentował poziom sportowy, jakie decyzje podejmie trener kadry. Skład na Igrzyska ma być ogłoszony po Mistrzostwach Europy. Sezon w tym roku wszyscy zaczęli dość wcześnie, ja właściwie normalnie - czyli dopiero się rozkręcam. Wiem, że mam jeszcze pewne nie uruchomione rezerwy, że jeszcze mam zapasy. Zobaczymy. Jak pojadę - będzie to moja czwarta olimpiada. To już coś, ale jak będę „cienki”, nie będę się tam pchał na siłę. Świat poszedł bardzo do przodu, a walka o nominacje olimpijskie powoduje, że na Pucharach jedzie po 250 zawodników. Trudno się poruszać po trasie, tworzą się „kolejki” do podjazdu czy na wąskim zjeździe. Zobacz, w Offenburgu miałem 7 minut do zwycięzcy – cztery lata temu spokojnie pierwsza piętnastka, dziś miedzy mną a Absalonem było jeszcze 38 nazwisk. Tłok…

bW: Czy masz już jakieś informacje na temat trasy w Pekinie? Jeśli tak, jak sądzisz, kto będzie faworytem olimpijskiego XC?

M.G.: No cóż, nie miałem zaproszenia na rekonesans trasy, wiec jej nie znam. Zmiana pogody, parę inaczej wkopanych kamieni i już trasa jest inna. A tak naprawdę gdy jest się w formie, trasa nie ma znaczenia. Faworyt ? Dla mnie tylko jeden. Pewnie nie zaskoczę nikogo wymieniając tu Absalona. Ale walka będzie ostra, bo jadą tam sami najlepsi.


bW: W tym sezonie reprezentujesz barwy nowej grupy. Jest was w sumie trzech, z czego dwaj zawodnicy są bardzo młodzi – wychowujesz sobie następców?

M.G.: Tak. Nie będę owijał w bawełnę – wychowuję, czy może raczej przekazuję swoją wiedzę i doświadczenie. I myślę, że będą to moi godni następcy.

bW: Jakie są cele nowego teamu. Poza firmą Specialized, sponsorzy tytularni mają niezbyt wiele wspólnego z branżą rowerową…

M.G.: Zgadza się. I to jest ich główny atut, ponieważ nie są uzależnieni od biednego polskiego rynku rowerowego. Mają pieniądze, są zainteresowani promocją poprzez sponsoring sportowy i wróży to dłuższą współpracę.


bW: Widzieliśmy Twoje nazwisko na liście startowej maratonu w Karpaczu – czy to oznacza, że w tym sezonie, mimo napiętego planu będziesz chciał także regularnie startować w wyścigach długodystansowych? (ostatecznie "Diabeł" zajął w Karpaczu trzecie miejsce, przyp. red.)

M.G: Priorytet w tym roku to Olimpiada, choć są i ważniejsze: jak moja rodzina, żona i córki, To dla nich odpuszczam Puchar Świata w Madrycie – obiecałem córce, że będę na jej Pierwszej Komunii i słowa dotrzymam. Realizuje plan treningowy. Maraton w Karpaczu jadę jako ostry trening i mam zrealizować plan nie będę się interesował czy jadę piąty czy pierwszy. Mam do wykonania określony rodzaj pracy. Inne maratony pojadę, o ile nie będzie to kolidowało z wyścigami międzynarodowymi, nie pamiętam teraz dokładnie terminów, pewnie jeszcze gdzieś się pojawię.




bW: Czy myślisz, że klasyczne XC powoli „się kończy” i jest wypierane przez maratony? Regularnie ścigasz się za granicą, jak więc porównałbyś sytuację obu tych dyscyplin w Polsce i np. Niemczech czy Austrii?

M.G.: Nie, to w Polsce tak wygląda, bo amatorzy na linii startu maratonu robią frekwencje i wszystko pięknie wygląda. Do uprawiania XC musi być odpowiednie zaplecze, zarówno treningowe jak i sprzętowe. Klubów - tych nielicznych i niezbyt bogatych - nie stać na zapewnienie odpowiedniej bazy treningowej, na zbudowanie zaplecza młodym ludziom. Sprzęt w tym sporcie również odgrywa bardzo ważną rolę, a to wszystko kosztuje duże pieniądze. Bez nich młodzi zawodnicy nie mają szans. Jadą na wyścig bez zaplecza, bez wsparcia i dobrego sprzętu, od tych kilku „lepszych” dostają dubla po trzech rundach, i nie mają nawet szansy na sprawdzenie się w całym dystansie. Zobacz ile jest w tym roku edycji Pucharu Świata, ile nazwisk na liście startowej, transmisje live, tysiące kibiców. To jeden z najbardziej siłowych sportów wymagających olbrzymiej siły i wytrzymałości, bardzo widowiskowy. XC nie podda się łatwo…

bW: W jaki sposób planujesz prowadzić swoją dalszą karierę po sezonie 2008. Jeśli nadal będziesz startował – na jakich imprezach kibice będą mogli Ciebie najczęściej zobaczyć.

M.G.: Będę, będę. Na pewno wyścigi Grand Prix Czesława Langa, bez względu na nazwę. To prestiż i renoma, tu i ówdzie maraton należało będzie wpisać też w rozkład jazdy. Poolimpijski rok zawsze jest nieco bardziej swawolny, nie ma walki o nominacje, można sobie pozwolić na pewnego rodzaju fanaberie. Ale nie licz, że powiem, że będziemy się ścigać razem na maratonach…to fajne imprezy, ale zarówno ja jak i koledzy z Teamu stawiamy na wyścigi XC i to w międzynarodowym środowisku. Europejskie Puchary Świata to będzie nasz priorytet startowy, tam można porównać się do najlepszych, sprawdzić jaki dystans dzieli nas od światowej czołówki.

FOTO: Krzysztof Jakubowski

« powrót

Created by adMoto.pl